Słodka historia

Tym razem będzie nietypowo 🙂 Trafiłam do Pasieki w Sąborzu, niedaleko Słupska. 
Zawsze marzyło mi się zobaczyć jak powstaje miód, jeśli do tego mogę połączyć robienie zdjęć i zaspokoić ciekawość to jestem w siódmym niebie. 
Sami zobaczcie jak to wszystko fajnie wygląda, ale jak mówi Pan Jan, trzeba to bardzo lubić robić.  
Pszczółki są wymagające i cały proces jest jak na moje oko skomplikowany.
Trzeba obserwować przyrodę kiedy budzi się do życia na wiosnę i mieć rękę na pulsie kiedy pszczółki obudzą się do pracy by zbierać nektar i pyłek z kwiatów. 
Ale początek pracy to również zima, trzeba co jakiś czas malować ule i zrobić porządki. Oczywiście trzeba je też jesienią nakarmić, żeby mogły przeżyć i miały siłę by działać wiosną i latem.
Pod żadnym pozorem zimową porą nie wolno otwierać uli bo pszczółki by zginęły. Z ciekawostek dowiedziałam się, że w sezonie – latem w jednym ulu może być nawet 80 000 pszczół!  Zawrotna liczba. Możecie wpaść do pasieki i policzyć, śmiał się Pan Jan, przy 40 ulach byłoby co robić 😛 
Dostałam miodek prosto z ula do zjedzenia. Niesamowite doznanie, był przepyszny.  Widzicie na zdjęciach jak ścieka to aż ślinka leci, prawda? 
Udało nam się znaleźć królową, jest chyba na dwóch zdjęciach. 
Pan Jan uczył się fachu od swojego Taty, a syn Pana Jana – Piotr uczy się od niego.
Także wiedza idzie z pokolenia na pokolenie. Miejmy nadzieję, że zapał do pracy nie zginie. Wszyscy wiemy, że pszczoły są nam bardzo potrzebne i trzeba o nie dbać. 

Pierwszy miód jaki jest wykręcany to zazwyczaj rzepakowy,
ze względu na to, że kwitnie jako pierwszy na okolicznych polach. 
 Jego kolor jest bardzo jasny, jasno żółty lub aż biały, czasami wygląda jak smalec 😛
Krystalizacja może nastąpić już po dwóch dniach. Jest to naturalny proces. 
Kolejnym jest miodek wielokwiatowy. Kolor jest już bardziej żółty.
Przy pasiece kwitnie borówka, facelia widoczna na zdjęciach, dzikie maliny w pobliskim lesie oraz wiele innych. 
Miałam przyjemność próbować prosto z ula właśnie miodu wielokwiatowego, jest przepyszny. 
Niedługo czas na miód lipowy, właśnie jest kwitnienie. 
Zdarza się, że występuje również miód gryczany oraz spadziowy. Ale zazwyczaj nie ma go dużo. 
Na zdjęciach możecie zobaczyć jak pracują robotnice. Jest to wszystko fascynujące. 
Pan Jan z synem Piotrem specjalnie wycięli z ramki plastry by można było zobaczyć jak to wygląda od środka. Miodek wycieka  i można go jeść od razu. Ma wiele właściwości zdrowotnych, ale nie będę się dziś zagłębiała w ten temat bo można o tym pisać baaaaaardzo długo 🙂 

Z ramek, które wyciąga się z ula wyciska się miód, a z reszty, czyli z wosku można zrobić świeczki. Tym zajmuje się Pani Zosia. Naturalny produkt, w którym nie ma chemii, dobrze się wypala i ma piękne wzory.
Oczywiście odróżnia się zapachem od zwykłych świeczek. Nie spotyka się tego często.
Miałam przyjemność widzieć cały proces i super to wygląda.
Jeśli miałabym więcej czasu to sama chętnie mogłabym się tym zająć. 
Udało mi się sfotografować  gotowe świeczki. 
Świeczki i małe miodki są dobrym pomysłem na prezenty dla gości w podziękowaniu za przybycie na przyjęcie weselne. Wyglądają słodko. Pani Zosia chętnie wykona dla Was takie zamówienie. 

Tak przyjemnie spędziłam dzień w gospodarstwie w Sąborzu. Nie chciałam wracać do domu. 
Pani Zosia zrobiła pyszne racuchy polane miodem oraz kawkę. Nie mogło być lepiej. 

Polecam Wam serdecznie miodek oraz świeczki <3
Wiecie, że ja byle czego nie polecam. Żeby kupić teraz dobry miód to albo musimy mieć znajomości
albo znać kogoś kto to robi bezpośrednio. Teraz już wiecie gdzie zajechać. 
Jeśli dojazd do Sąborza to dla Was problem, możecie miodek zamówić i odebrać u mnie w Koszalinie 🙂 

Zapraszam i polecam! 

 

Będzie mi bardzo miło jeśli się ze mną skontaktujecie. Nie bójcie się pytać 🙂

793 776 799
Katarzyna Rosołowska

Adres: ul. Zwycięstwa 168
lokal 312-313 – ostatnie piętro,
75-727 Koszalin.

Email: fot.studiokarat@gmail.com